Forum C O U R T N E Y H O L E Strona Główna
Autor Wiadomość
<   ŻYCIE PRYWATNE / dzieciństwo   ~   Bezstresowe wychowanie
V
PostWysłany: Sob 20:40, 08 Sie 2009 
vvitchy

Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 2198
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń


Przeczytałam kiedyś, niestety nie pamiętam już gdzie, że Courtney bardzo dziękuje za to, że wychowała się without fear, co w dzisiejszych czasach ładnie jest przetłumaczyć na - bezstresowo. To co teraz powiem może być nie-halo, ale niedługo potem przeczytałam to samo o Dodzie - że dziękuje swoim rodzicom za to, że mogła robić co chce, była chwalona, zachęcana. I to poskutkowało. Pewnością siebie, powodzeniem, wiarą, optymizmem, siłą.

Tak mi się zbiera na przemyślenia. Myślę, że warto właśnie tak traktować swoje dziecko. Przede wszystkim nie gasić jego zapału, nawet jeśli chodzi o błahostki.
Jak myślicie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Sob 21:02, 08 Sie 2009 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


też tak uważam.
ja się czasem czuję jak na smyczy.
niby mogę dużo - dostanę kasę na studia, na książkę, takie tam. płyty, gitary, ciucha, kosmetyka już nie dostanę. tylko na ksiażki [i to zależy jakie ] dostaje kase. bo kasy to w sumie nie brak. chociaż i tak rzadko co dostaję. aby kupić sobie ciuchy to muszę pracować, cohciaż kasa jest na ciucha. i dlatego m.in. do lumpow chodze. ale chodziłabym do nich nawet gdybym miała wiecej kasy. i
ale co z tego jak nikt we mnie nie wierzy. śmieją się ze mnie, żem stara jestem a fascynuję się Mańkiem i Court.
mam plakaty na ścianach i ogólnie nie jestem traktowana poważnie przez rodziców. uważają, że się nie nadaję, często po mnie jeżdża...
a jak chciałabym wyjść na miasto[choć na wsi mieszkam] to nie mogę. jak chodzę do szkoły w mieście to też nie mogę, nie mogę mieć chłopaka, nie mogę się malować, nosić butów na obcasie, jakby mnie z fają zobaczyli to od razu kara, albo w ryja. albo np. nie mogę z niektórym towarzystwem utrzymywać kontaktów...
nie mogę za długo na kompie i na necie siedzieć, bo tak. dlaczego? bo tak.
zawsze odpowiedź to 'bo tak'.
a co do bezstresowego wychowania to ja to zawsze rozumiałam tak, żeby nie bić dizeci, ani nie wyżywać się na nich psychicznie.
ja niestety byłam wychowywana 'stresowo'.
nie popieram tego.
jak bede mieć swoje dziecko to inaczej je bede wychowywac. chciałabym ZAPRZYJAŹNIĆ SIĘ Z DZIECKIEM I OTWORZYĆ MU DRZWI NA CAŁY ŚWIAT, NA ŻYCIE.
a nie tak jak ja, na wsi zabitej dechami i potem sie dziwia, żem ateistka, lubie Mańka, lubię siedzieć po ciemku w pokoju.
niech mnie puszczą luźniej, a nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Nie 2:05, 09 Sie 2009 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Violka, mialam podobnie do Ciebie kiedys... W sensie... Matka (bo ojciec alkoholik i nie mieszkalam z nim od 7 roku zycia) nie zabraniala mi sie malowac czy miec chlopaka czy cokolwiek... Ale tez mieszkalam na zadupiu, zamykalam sie w pokoju, robilam rozne rzeczy, z nudow, skupialam sie tylko na sobie bo wokol mnie nie bylo nikogo, kto by mnie zrozumial, nie mialam wtedy przyjaciol ani nic. Ciagle sama, sama, sama, zaglebiasz sie w najciemniejsze zakamarki siebie, bo nie masz nic innego do roboty. Tego nie da sie przezyc bez skazy na psychice, no i rozbita rodzina, cholerne wspomnienia, bla bla bla. I wtedy tez zaczelam szukac, znalazlam Manka, odkrylam ze muzyka (i pisanie, i rysowanie) zastepuje mi caly swiat, ktory teoretycznie jest wokol mnie, ale ja jakby nie jestem w nim, nie pasuje. Masz te cholerne kilka lat i nie zdajesz sobie sprawy, ze wlasnie wtedy, w kazdej sekundzie, definiuje sie to, czym bedziesz przez reszte zycia.

Wiec ja nie wiem, chyba bylam wychowywana tak srednio, ani hard, ani no stress. Matka zawsze trzymala mnie krotko, ale pewne sfery zostawiala tylko i wylacznie dla mnie, nie wnikala w nie. Pozwalala na muzyke, buty, malowidla... Chyba chciala mi wynagrodzic to, ze nie mam normalnej rodziny.

Anyway, tak naprawde chyba te wczesniejsze przezycia mnie uksztaltowaly, w sensie, zabily we mnie taka ufnosc do ludzi i radosc, pewnosc siebie, wiare w siebie, zdeptaly moja samoocene, zrujnowaly mi psyche, na zawsze odstraszyly od kontaktu z ludzmi. I teraz jestem taka emocjonalna kaleka, nie umiem zyc wsrod ludzi, tak naprawde, choc niby mam przyjaciol, znajomych, itepe... Czasem zdaje mi sie, ze powoli sie ucze, ale...

Heh.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
burlleska
PostWysłany: Nie 13:04, 09 Sie 2009 
lotta love

Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 904
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: cbgb


Babydoll napisał:

Anyway, tak naprawde chyba te wczesniejsze przezycia mnie uksztaltowaly, w sensie, zabily we mnie taka ufnosc do ludzi i radosc, pewnosc siebie, wiare w siebie, zdeptaly moja samoocene, zrujnowaly mi psyche, na zawsze odstraszyly od kontaktu z ludzmi. I teraz jestem taka emocjonalna kaleka, nie umiem zyc wsrod ludzi, tak naprawde, choc niby mam przyjaciol, znajomych, itepe... Czasem zdaje mi sie, ze powoli sie ucze, ale...


To samo, kropka w kropkę mogę powiedzieć o sobie.
Moje dzieciństwo było gorsze niż to życie, którym teraz żyje. Rodzice często się kłócili przy mnie, nawet bardzo często, nie przeszkadzało im, że ja siedzę obok i słucham. Ojciec często wracał pijany z pracy, robił demole, ja to wszystko cholernie przeżywałam. Teraz jestem zamknięta w sobie, zakompleksiona itd. na pewno było wiele czynników, które na mnie wpłynęły.
jednak w ostatnim czasie zaczęłam im trochę wypominać moje bóle, mówić co mnie raniło. Mama jest teraz strasznie tolerancyjna dla mnie, ale z drugiej strony też się strasznie martwi, bo wie, że trochę mi to życie zrujnowała.
Dzieciństwo to najważniejszy okres w życiu człowieka, bo od niego zależy jakim się będzie w dorosłym życiu.
Nie chce mi się na razie pisać więcej, głodna jestem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delirium
PostWysłany: Pon 20:57, 10 Sie 2009 
miss destruction

Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 2318
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Olympia


To ja mogę skolei zacytować Burlleske ... nie bylo tak tragicznie. Ale patrząc z punktu widzenia 5letniego dziecka nie powiem że mnie to nie ruszało. Nie powinno się kurwa kłócić przy dzieciach ! Powinni za to karać ... ;/.

Mam tylko nadzieję, że jeśli będe "posiadać" coś takiego jak dziecko, to nie popełnie błędów moich rodziców.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Pon 21:16, 10 Sie 2009 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


o to widzę, że jednak ten grunge ma coś do rozbitych rodzin... to prawda...
to ja Wasze wszystkie wypowiedzi powyżej rozumiem.
Moi rodzice się rozwiedli jak miałam 8 albo 9 lat. No. I też były demolki i też były pijaństwa... Eh. W sumie to fajnie, że ktoś miał podobnie. W ogóle. teraz moja mama w ciąży. Chyba chce zacząć na nowo. Ja też właśnie zawsze sama w pokoju i tak dalej... no cóż, jedynaczka...
Sorry, że tak poza temat niby wychodzę... Ale tak mi się wydaje, że powinnam gdzieś to napisać. Bo raczej nikomu o tym tak nie mówię...
kuxwa.

dopiero teraz widzę czemu mam taki chory mózg.

ale nawet czasem inaczej patrzę na tę swoją zrypaną psychę - czuję się inna i czasem wyalienowana ale czasem na prawdę sprawia mi to radość. głupie, nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
burlleska
PostWysłany: Pon 21:25, 10 Sie 2009 
lotta love

Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 904
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: cbgb


Ej, Viol, to ja też tak mam- czasem nienawidzę tego jaka jestem, kim jestem, a czasem uwielbiam to, że jestem inna od reszty.

też jestem jedynaczką. Dostawałam pasem w dupę jak robiłam na dywan, albo byłam niegrzeczna. Jednak wychowana byłam w głęboko katolickiej wierze. Ojciec pije, ale w niedziele pierwszy leci do kościoła. Praktycznie to do dzisiaj rodzice całymi dniami pracują, kiedyś zostawałam z opiekunką, teraz w wakacje prawie cały czas jestem sama. Nigdy nie zrobię tego dziecku, że będę zapieprzać jak świnia i zostawiać je na długo same. ech, czasem ich nie znoszę, ale wiem, ze tylko ich mam najbliżej siebie i tylko oni mi naprawdę szczerze pomogą, jako rodzice.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delirium
PostWysłany: Pon 21:48, 10 Sie 2009 
miss destruction

Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 2318
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Olympia


Rodziców się nie wybiera. Wiec zostaje ich polubić, albo choć trochę żyć z nimi w zgodzie. Ja nie jestem jedynaczką. Ale sielsko to nigdy nie było. Kiedyś taka bida byłą generalnia ehh, nie za ciekawie. W zasadzie to nie ma jak brudy rodzinne prać publicznie. Ale trochę to pomaga. No i nie powiem, nadal jestem zdania że nic tak nie pociesza jak cudze nieszczęście. Jak sobie tak człowiek popatrzy że niektórzy mieli bardziej prze***. Tak to już jest...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Pon 23:11, 10 Sie 2009 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


u mnie to mama ma cos do mnie, ze nie wierze, a sama do kosciola nie chodzi...
ja nie wiem czemu nie wierze, zreszta moze wierze, ale tego nie czuje... nie wiem. na dzien dzisiejszy nie rozumiem tego wszystkiego, religii, wiary...
a ten, z tym nieszczesciem to trzeba czasem na prawde zoabaczyc jakie ktos moze miec problemy. wtedy nasze znikaja. czasem tak trzeba, aby docenic , co sie ma.
dla jednych zlamany paznokiec to jest tragedia...
_
eeeej, obejrzyjcie film "Biały Oleander"... na youtube jest. tylko wpiszcie white oleander part 1...
pewnie niedlugo skasuja, jak zreszta wszystkie filmy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Wto 0:57, 11 Sie 2009 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Mysle, ze wszystkie mamy sporo z Borderline Personality. Ja osobiscie pasuje do tej diagnozy jak ulal.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Wto 10:38, 11 Sie 2009 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


ja też.
paradoxalnowo
oksymoroniasto
sprzecznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
V
PostWysłany: Wto 10:47, 11 Sie 2009 
vvitchy

Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 2198
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń


Bardzo się otworzyłyście w tym wątku. Oczywiście nic nie szkodzi. Mam teraz tylko taką myśl: że w pełni szczęśliwe dzieciństwo zdarza się rzadko. Potrzebni są do tego rozumni, naprawdę w porządku rodzice.

Moi, zapewne jak i Wasi, mają wiele zalet - inteligentni, pracowici, odpowiedzialni, ale mają też szkodliwe wady - są uparci, trzymają się swoich racji, co prowadzi do KŁÓTNI. Oczywiście o kasę najbardziej + inne pierdoły, abstrakcje, bazgroły, rzeczy z Kosmosu. Mają trudne dni, ciche dni, śmieszne dni. Ale mają też dobre chwile i wiecie, że się kochają. Zachowują się różnie, często sprzecznie. Jedna strona mówi to, druga coś przeciwnego. To trudne dla dziecka; to paranoja, że ono jest kształtowane właśnie przez to (na szczęście nie tylko przez to); że to ODDZIAŁYWUJE na nie. To najgorsze. Wiecie, że nie można tak robić ze swoimi dziećmi i nie chcecie tak. Wiele osób tak mówi, ale kończy jak Wasi rodzice. Sorry za bezpośredniość. Ale ja wierzę, że Wam się uda, że... kurde... będziecie mieć na uwadze to, jak wychowała się Courtney i jak zajebiste, zaradne i silne mogą być WASZE dzieci w przyszłości.
I Wy też możecie się zmienić, jeśli jest potrzeba zmian. Wiara w siebie i optymizm - to chyba klucz do sukcesu. I pracowitość.
Zaczynając ten wątek, dałam być może sygnał, że ja w dzieciństwie - i nawet obecnie - nie jestem... hmm... tzn. jedna strona, mój tata, praktycznie nigdy we mnie nie wierzył, gasił zapał, dużo obiecywał, a nie dotrzymywał słowa. Myślę, że dlatego jestem często niekonsekwentna, niezdecydowana czy po prostu nieśmiała. Ale mam świadomość tych wad i walczę z nimi - od jakiegoś czasu z powodzeniem. Smile Powiedziało mi się kiedyś tak: rodzice, pozwalajcie swoim dzieciom wchodzić na drzewa, może dzięki temu będą kiedyś gwiazdą rocka. Wink Już wiecie, co mam na myśli. Tym zakończę.


Ostatnio zmieniony przez V dnia Wto 10:49, 11 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Wto 11:21, 11 Sie 2009 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


No rzeczywiście. Chyba każdy ma coś do swoich rodziców. Gdyby nie oni nie było by nas. Ale w sumie ja zawsze się pytam - czy oni chcieli żebym była? no, ale nevermind.
Bardzo często dzieje się tak, że np. był sobie syn i miał rodziców - matka pijaczka, ojciec bił i pił też itd. itp. a chłopiec cierpiał i obiecał sobie, że założy prawdziwą fajną rodzinę, nie będzie taki jak jedo rodzice. A dzieje się dokładnie na odwrót.
Eh. Przypomniał mi się "Cpun". Tam była bardzo podobna sytuacja. Eh. Swoją drogą fajna książka.
Niby każdy ma wady i zalety i dlatego w każdej rodzinie jest czasem niefajnie i fajne momenty też są. Ale czasem tych złych momentów więcej jest.
No, rzeczywiście się otworzyłśmy w tym wątku.
Ale ta moja wypowiedź pwyżej trochę z d..py jest.
Przepraszam.
hehe; )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Wto 15:36, 11 Sie 2009 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Zazwyczaj jest tak, jak napisalas, V, niestety, dzieci sa czesto kopiami swoich rodzicow, chocby nie wiem jak chcialy nie byc. Ja juz zauwazam u siebie symptomy typu "powiedzialam to jak moja matka, zrobilam to jak moja matka, boze, smieje sie jak moja matka, mam tak samo wkurwiajace grymasy na mordzie jak ona i tez zawsze wszystko wiem najlepiej!". No i staram sie to powstrzymywac, ale wiecie, przez polowe zycia robie to i tak bezwiednie. Walka z wiatrakami? Moze. Ale chyba warto nad soba pracowac.

Bo wiecie, ja bylam bardzo problemowa nastolatka, sklonna do alkoholu, dragow, rozroby fizycznej i psychicznej, zawsze interesowalo mnie to, co nie powinno interesowac. I matka wszystko zalatwiala krzykiem. Wszystko. I wszystko mialo byc tak jak ona chce i ona wiedziala co ja w danej chwili mysle. I wiecie, ze prawie zawsze miala racje??? Strasznie mnie to wkurwialo, ze ona doskonale wie ze klamie, ze cos jest nie tak, kiedy ja uparcie twierdzilam ze nie jest i ze mowie najszczersza prawde.

No i ona na wszystko z krzykiem i z takimi wiecie sloganami: "jestes glupia gowniara", "nic nie wiesz o zyciu", "nic z ciebie nie bedzie", "popatrz na innych", "zmien to, zmien tamto, zmien siebie". A ja wtedy chcialam jeszcze bardziej jej na zlosc. I jak mowilam do niej przepraszam to wcale nie mialam tego na mysli, mowilam to tylko po to zeby dala mi spokoj. Do niczego te jej krzyki sie nie nadawaly i niczego mnie za ich pomoca nie nauczyla.

Nie zapomne jednej takiej sytuacji sprzed 3 lat, kiedy matka dowiedziala sie, ze biore dragi. No to powiedziala ojcu, bo byli juz znowu razem. No i ona do mnie oczywiscie z krzykiem i rykiem, ze jak ja moglam, ze wysle mnie do Monaru, ze jej starania na nic, ze jestem pojebana itepe. No i ja sie pamietam strasznie balam, co powie ojciec. Myslalam ze na mnie tak najedzie, ze wlasnych mysli nie bede slyczec. A wiecie, co on zrobil? Przytulil mnie, pocalowal i powiedzial: "bardzo sie na Tobie zawiodlem". I to mnie tak jebnelo w mozg, jak normalnie by mnie ktos pierdolnal czyms ciezkim w glowe. Poczulam sie tak zle, jak jeszcze nigdy. Mowie Wam. No i sie rozplakalam, no to on powiedzial: "nie placz, kiedys bedziemy sie z tego smiac". I to mi wystarczylo, zeby z tym skonczyc. Tylko to. To byl chyba pierwszy raz w zyciu, kiedy on musial zadzialac w mojej sprawie, wykazac sie, wypelnic rodzicielski obowiazek. I wypelnil go kurwa mac bezblednie.

Mysle, ze on mnie bardziej rozumie, bo wie, co to jest nalog.


A co do tego, jak ja chcialabym wychowac moje dziecko... Zacznijmy od tego, ze ja nie sadze, iz kiedykolwiek bede gotowa na dziecko. A poza tym to jest za duza odpowiedzialnosc, a ja jestem nieodpowiedzialna, lekkomyslna i w ogole... Chyba lepiej byloby, gdybym nie sprawiala sobie slicznego bobaska tylko po to, zeby mu potem zjebac zycie.


Sorry, tak jakos wyszlo, dzisiaj mam wene do pisania Wink Takze bierzcie i uczcie sie z tego wszyscy Razz

PS. A jeszcze z tymi uzywkami. Jakikolwiek test bym sobie nie robila, numerologia, wyliczanie liczby z imienia, z daty urodzenia, zawsze (mowie serio) mi wychodzi ze jestem sklonna do alkoholu i narkotykow, to jest jakies pieprzone fatum wtf
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delirium
PostWysłany: Wto 17:04, 11 Sie 2009 
miss destruction

Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 2318
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Olympia


Babydoll nikt się nie gniewa za to że dużo piszesz. Wręcz przeciwnie Very Happy. Powiem Ci że rozjebałaś mnie totalnie szczerością. To i dobrze.

Też mi zawsze w tych idiotyzmach wychodzi ze jestem skłonna do nałogów, i niestety nie są to czcze słowa ... ;[
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 4
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Forum C O U R T N E Y H O L E Strona Główna  ~  ŻYCIE PRYWATNE / dzieciństwo

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach