Autor Wiadomość
aiko4985
PostWysłany: Pon 21:19, 02 Wrz 2013

Wiadomo, ludzie się zmieniają i ich priorytety także, ale mimo wszystko, chciałabym usłyszeć Court na jakiejś bardziej rockowej płycie Wink
Sonic
PostWysłany: Pon 21:12, 02 Wrz 2013

Na POTI, ani LTT, ani nawet CS nie ma co liczyć Razz Wiadomo, że nie będzie ciągle tą samą dziewczyną z lat dziewięćdziesiątych. Chociaż myślę, że to jak zmienia się postrzeganie świata i dojrzewanie odbijające się w muzyce dodaje jej tylko walorów.

Cytat:
"At that point, I said, “Fine, I’ll get a guitar!” And when you’re going for that, you think, “What’s gonna be my claim? I’m the angriest girl in the world.” That works for me. Except now, I’m not the angriest girl in the world anymore. So I’m waiting for the new angriest girl in the world, because I’ll be there with the tiara and the stamp and the little red pin! Come on"
aiko4985
PostWysłany: Pon 20:55, 02 Wrz 2013

Do ND mam cholerny sentyment, ponieważ gdyby nie ona, to prawdopodobnie nie rozpoczęłaby się moja miłość do Court and Hole Love . Ale to było raczej chwilowe zauroczenie tą płytą. Jest po prostu zbyt popowa. Plusem dla mnie jest głos Court na tym krążku, oczywiście wolę jej wcześniejszy wokal, który nie był jeszcze zniszczony używkami, ale z drugiej strony uwielbiam takie zdarte, rozjechane walcem głosy xD Love . Ostatnio tę płytę omijam szerokim łukiem i trudno mi stwierdzić, czy mam jakąś ulubioną piosenkę. Niektóre utwory są znośne, inne gorzej. Marzę, żeby Pani Love nagrała płytę na miarę POTI lub LTT, najlepiej w starym składzie, ale to tylko marzenia...
Sonic
PostWysłany: Nie 12:51, 14 Paź 2012

Na początku byłam trochę rozczarowana tą płytą, nie polubiłam jej do końca. Teraz moje nastawienie do niej kompletnie się zmieniło - nie jest moją faworytką ale naprawdę ją polubiłam i ostatnio słucham jej częściej niż do tej pory. Somone's Elses Bed, Pacific Coast Highway, Samantha, For Once In Your Life i Skinny Little Bitch to kawałki które najbardziej doceniam, za to jakoś nigdy nie mogłam przekonać się do Never Go Hungry.
blackoleander
PostWysłany: Nie 12:50, 23 Wrz 2012

Cytat:
na ND chyba jednak Micko miał duży wkład i to jego indie rockowe brzmienie. gdyby skończyło się ono na pierwszej piosence byłoby ok, a tak wszystko jest grane na jedno kopyto prócz tego co wyprodukowała Linda Perry. a to są naprawdę świetne piosenki...


To samo czuje
burlleska
PostWysłany: Wto 23:15, 18 Wrz 2012

Riot Grrrl napisał:
Troszkę są zawsze niedoceniane te ostatnie płyty... A ja jakoś wolę Nobody's Daughter od Celebrity Skin, którego to albumu słucham najmniej


chyba też jednak wolę nobody's daughter z tych dwóch, sama nie wiem... obie są łatwe w odbiorze, piosenkowe, przyjemne. celebrity skin ma trochę więcej słabych punktów niż ND i też zdecydowanie słucham jej mniej jeśli już.

na ND chyba jednak Micko miał duży wkład i to jego indie rockowe brzmienie. gdyby skończyło się ono na pierwszej piosence byłoby ok, a tak wszystko jest grane na jedno kopyto prócz tego co wyprodukowała Linda Perry. a to są naprawdę świetne piosenki...

w ogóle płyta to ponoć flop, zarobiła bardzo mało kasy (chyba nie przekroczyła nawet 100 tysięcy dolarów) - nie wiem tylko czy tyle pieniążków wpadło w ręce Courtney czy ogólnie - wiadomo artyści nie dostają zbyt wiele procent ze sprzedaży.
Babydoll
PostWysłany: Wto 19:54, 18 Wrz 2012

burlleska napisał:
Trochę dla rozrusznia.

Tak sobie ostatnio pomyślałam, że ta płyta na pewno byłaby dużo lepsza i o wiele bardziej doceniona (i podobałaby mi się o wiele bardziej) gdyby miała trochę inne aranżacje - bardziej surowe, z mniej dopieszczonym brzmieniem gitar, mniej pop rockowe. Takie trochę zainspirowane Pretty On The Inside. Bo teksty, kompozycje, konteksty - są naprawdę bardzo głębokie, często bolesne, przepełnione emocjami i przeżyciami i wokal Courtney naprawdę się zmienił - ale całe brzmienie płyty kompletnie od tego odbiega i tworzy średnio ciekawą popową płytę zamiast naprawdę inspirującego (na miarę POTI czy LTT) albumu doświadczonej artystki. A tak cały ten potencjał został dosyć niewykorzystany...

No i ja też tak czuję, kiedyś pisałam coś podobnego. I w sumie przez te przefajne aranże nie słucham tej płyty prawie wcale, przynajmniej ostatnio.
Angel Dust
PostWysłany: Wto 18:57, 18 Wrz 2012

Troszkę są zawsze niedoceniane te ostatnie płyty... A ja jakoś wolę Nobody's Daughter od Celebrity Skin, którego to albumu słucham najmniej (nie wliczając w to strasznego American Sweetheart, choć od Mono zaczynałam przygodę z Hole). Na początku jednak niezbyt mi przypadło, jak już pisałyście... takie nijakie. Ale z czasem pokochałam, zwłaszcza Nobody's Daughter, Skinny Little Bitch (w starym, dobrym stylu Court), Samantha, Letter to God (matko, przeszywa mnie niczym przy Doll Parts), Loser Dust, Happy Ending Story (z japońskich bonusów), a Pacific Coast Highway z tym tęsknym tekstem to już mistrzostwo świata. Jakoś strasznie wkurza mnie Someone's Else Bed, a Never Go Hungry usypia, jak zresztą i Codine. Reszta ni grzeje, ni ziębi.
Oprawa graficzna dla mnie cudna. A sama płyta to chyba taka spowiedź Courtney. I choć mam nadzieję na więcej, coś mi się, tfu, tfu, widzi, że ona się spełniła tą płytą.
burlleska
PostWysłany: Wto 18:05, 18 Wrz 2012

Trochę dla rozrusznia.

Tak sobie ostatnio pomyślałam, że ta płyta na pewno byłaby dużo lepsza i o wiele bardziej doceniona (i podobałaby mi się o wiele bardziej) gdyby miała trochę inne aranżacje - bardziej surowe, z mniej dopieszczonym brzmieniem gitar, mniej pop rockowe. Takie trochę zainspirowane Pretty On The Inside. Bo teksty, kompozycje, konteksty - są naprawdę bardzo głębokie, często bolesne, przepełnione emocjami i przeżyciami i wokal Courtney naprawdę się zmienił - ale całe brzmienie płyty kompletnie od tego odbiega i tworzy średnio ciekawą popową płytę zamiast naprawdę inspirującego (na miarę POTI czy LTT) albumu doświadczonej artystki. A tak cały ten potencjał został dosyć niewykorzystany...
burlleska
PostWysłany: Nie 20:06, 15 Maj 2011

masz rację, oddzielnie te piosenki - super. ale jak się zleje je w całą płytę i puści ją od początku do końca - naprawdę męczące, tak jak pisałam wcześniej.
Honey lubię najmniej, często pomijam, flaki i cukierki straszne.
humanbazooka
PostWysłany: Nie 17:39, 15 Maj 2011

Gdy pierwszy raz jej słuchałam w całości, zlała mi się w jedną całość. Z biegiem czasu coraz bardziej wsłuchiwałam się w każdy utwór z osobna, coraz bardziej ją doceniałam, wychwalałam. Był taki czas, że potrafiłam puszczać ją przez cały dzień. Ale to było kiedyś. Teraz nadal mi się podoba, ale szału ni ma. Nie wiem, nie działa na mnie tak jak kiedyś. Może dlatego, że wtedy szalałam na punkcie Courtney tak na maksa, co obecnie nie ma miejsca. Niemniej jednak większość utworów nadal lubię, jak np. "Honey" - mój numer 1. Do tych bardziej lubianych należą też "Someone Else's Bed", "Pacific Coast Highway" i "For Once In Your Life". Generalnie to według mnie dobra płyta, ale do miana miażdżącej wiele jej brakuję. Mi również podoba się oprawa graficzna, naprawdę świetna.
blackoleander
PostWysłany: Nie 13:01, 15 Maj 2011

Mnie ta płyta na dłużsżą metę znudziła, czy zmęczyła. Przewidywalnie, co ne powinno mieć miejsca u Courtney, bo nigdy nie było tak przewidywalnie, technicznie i kompozycyjnie jest okej, ale co z tego.

Niektóre - jest fajnie.

Ale to nie jest na Courtney, nawet nie ściągnęłam tej płyty.

Ale fajnie jednak, że jest taka płyta. Znowu taka najgorsza przecież nie jest.
magdaa
PostWysłany: Nie 12:45, 15 Maj 2011

Ogólnie podoba mi się ta płyta, jednak nie słucham jej tak często jak pozostałych płyt Hole. Chciałabym, żeby Courtney nagrała coś w stylu POTI czy LTT, ale ND też jest dobrą, inną płytą. Courtney jest już starsza i dojrzalsza no i jednak nie pasowałby jej wizerunek, który miała 17 lat temu. Myslę, że gdyby Courtney częściej nagrywała płyty to nie byłoby słychać pomiędzy nimi takiej różnicy. Moimi ulubionymi piosenkami nadal są Skinny little bitch, Someone else's bed, Never go hungry i Samantha. A ostatnio spodobały mi się też Loser dust i How dirty girls get clean. Podoba mi się też oprawa graficzna płyty. Nadruk na samej płycie i zdjęcia zrobione do płyty.
burlleska
PostWysłany: Nie 10:15, 15 Maj 2011

A ja tak jak miałam na początku dobre odczucia do tej płyty i mi się bardzo podobała, tak teraz uważam, że jest bardzo męcząca i najbardziej mi się podoba najprostsze - Never Go Hungry.
Ale reszte piosenek które lubiłam, nadal lubię tak samo. Po prostu nie ma tej wielkiej radości i powera jakiego dawała mi czasami ta płyta. Nie umiem już jej słuchać głośno. Nie umiem słuchać jednej piosenki parę razy pod rząd. Chyba się starzeję.

Ale to dobra, solidna płyta, to fakt niezmienny.
RareCure
PostWysłany: Nie 9:58, 15 Maj 2011

Najmniej słuchana przeze mnie płyta Hole. Jest dobra, dojrzała. Lubie ale nie tak jak pozostałe. Jest całkiem inna. Ale równie mocna w niektórych momentach.
Nobody's Daughter i For Once In Your Life jak dla mnie najlepsze. I Never Go Hungry.

Powered by phpBB and Ad Infinitum v1.03