Autor |
Wiadomość |
|
Wysłany: Pon 15:55, 23 Paź 2017
|
Heh, jak tak czytam swoje stare posty z tego tematu to jestem pełna zdumienia, że mogłam sobie wszystko popieprzyć jeszcze bardziej xD Od ostatniego posta zdążyłam się przenieść na studia bliżej domu, yebnąć je (tenks to depression) i wrócić z powrotem tam, gdzie byłam. Moja sinusoida życiowa jest imponująca.
Ale jest w tym jakiś plus! Polecam takie hartowanie się, nawet jeśli za każdym razem dochodzisz do punktu "geez, po co ja se to robię?". |
|
|
|
Wysłany: Wto 0:22, 24 Lis 2015
|
Studiuję filologię francuską, idzie jako-tako ale to raczej wynika z mojej niechęci. Przed rozpoczęciem roku akademickiego nawet jakieś tam pozytywne emocje były i to w dużej ilości, bo francuski jest spoko, kino francuskie jest spoko, Francja też i czułam, że to moje klimaty. Potem mnie przygniotła jakaś apatia wielka, do studiów, do ludzi (bo mi się nawet nie chciało wysilać, żeby kogoś poznać heheh)
Wylądowałam nie tam, gdzie chciałam (jeżeli chodzi o miasto i uczelnię) i to mnie dodatkowo przytłacza. W międzyczasie do głowy mi wpadło kilka innych pomysłów i myślę, że za rok mogę wylądować na czymś innym.
Trochę to śmieszne, że do końca wakacji byłam pewna swojej świetlistej przyszłości, a teraz sama nie wiem, co mam ze sobą zrobić |
|
|
|
Wysłany: Sob 22:49, 21 Lis 2015
|
Niezręczna cisza to tutaj panuje od wielu miesięcy ;P
Co studiujesz i jak Ci idzie? |
|
|
|
Wysłany: Wto 20:35, 17 Lis 2015
|
Jakaś niezręczna cisza zapadła po mojej ostatniej wypowiedzi, czuję się winna
Pardon za post pod postem, już więcej nie będę! |
|
|
|
Wysłany: Wto 19:58, 29 Wrz 2015
|
Zgadzam się z bejbi. Prawda jest taka, że poprzez google można sobie wiele objawów dopasować i nagle okazuje się, że chorujesz na srylion mniej i bardziej śmiertelnych chorób.
Ja już myślałam, że pozbyłam się swojego syfu i wszystko idzie w dobrym kierunku, a teraz boję się, że oleję studia przez depresję. Zaczynam wymiękać strasznie |
|
|
|
Wysłany: Nie 20:10, 13 Wrz 2015
|
Jeśli nie czujesz potrzeby leczenia, n i e p o w i n n a ś się leczyć.
Na wszystko jest dziś diagnoza. Wszystko jest opisane, wszystko już było. Nagle okazuje się, że podpadasz pod jakąś tam tabelkę. Przyzwyczajaj się. Albo przestań grzebać po necie |
|
|
|
Wysłany: Sob 23:03, 12 Wrz 2015
|
Wiecie co? Jestem zła. Zła na siebie, bo niepotrzebnie grzebałam po necie i znalazłam coś, co mnie teraz dręczy.
Zawsze sądziłam, że jestem, hmm, "normalna", tylko po prostu jak każdy osobnik rodzaju ludzkiego trochę inna od reszty. I że cała moja specyficzność wynika ze zmienności osobniczej. Dobra, przestaję ściemniać - przez większość swojego świadomego życia czułam się cholernie wyjątkowa i lepsza. I do tego dochodziła masa różnych rzeczy, jak np. chłodne relacje międzyludzkie. Ostatnio mi się nawet wydawało, że jestem mądrzejsza, bo pełno bliskich mi osób ma jakieś chore jazdy ze związkami, a mnie to zwisa i powiewa. Nagle okazało się, że nie do końca jestem "normalna". Trafiłam na opis osobowości schizoidalnej. Story of my life po prostu. Czuję się dziwnie. Nie wiem, czy sobie zaprzątać tym głowę, może powinnam się leczyć? Czuję się jak kretynka szukająca na siłę problemów, problemów pierwszego świata dodajmy. |
|
|
|
Wysłany: Wto 16:51, 24 Cze 2014
|
dustgrrrl napisał: |
Ale to jest straszne. Kiedyś był nawet taki czas, że lubiłam się taplać w tym swoim smutku i beznadziei |
Jak ja to znam. |
|
|
|
Wysłany: Nie 23:01, 22 Cze 2014
|
Niestety tak to jest. Złe wspomnienia dręczą. Nagle jest się w stanie z tym wszystkim pogodzić. Wystarczy byle co i od początku deprecha się zaczyna :\. |
|
|
|
Wysłany: Nie 22:19, 22 Cze 2014
|
Ale to jest straszne. Kiedyś był nawet taki czas, że lubiłam się taplać w tym swoim smutku i beznadziei, dopóki nie zaczęło mnie to wszystko dusić. Czasami nawet samo bycie, myślenie mnie irytuje. |
|
|
|
Wysłany: Nie 21:26, 22 Cze 2014
|
Chyba wiem o co Ci chodzi Bejbi, bo miewam coś podobnego ! |
|
|
|
Wysłany: Nie 21:07, 22 Cze 2014
|
"Prawdziwa" depresja (głupio brzmi, ale YKWIM) to nie jest coś, co se samo przechodzi. W depresji nawet kiedy niby wszystko zajebiście się układa to i tak człowiek odnajduje same minusy i i tak się pogrąża.
Ja mogę osądzić swój przypadek, że sporo się podleczyłam, przy tym jednocześnie trochę wydoroślałam, ale wiem dobrze, że ona tak czy inaczej będzie ze mną do końca życia. Czasem da się ją przytrzymać na smyczy, a czasem wystarczy odwrócić wzrok na chwilę, i już szczeka mordą i chce gryźć. |
|
|
|
Wysłany: Sob 21:10, 21 Cze 2014
|
Ja też nie wiem jaki jest sens życia. Czas zapieprza, przecieka między palcami, a ja dalej nie wiem, co robić, jak go mądrze wykorzystać. |
|
|
|
Wysłany: Sob 16:35, 21 Cze 2014
|
Nie śmiejcie się, bo drechole mają naprawdę ogromny sens życia, tj. narzucić jak największej liczbie osób swoje niebezpieczne poglądy, w które chyba powinnam przestać się zagłębiać, bo są naprawdę chore i to nic nie zmienia. To raczej my poszukujemy sensu naszych żyć (: Ja nie wiem jaki jest sens życia i chyba nie chcę wiedzieć, bo to by było takie przykre czuć się skończonym, ja się czuję nieskończona i zawsze jest tyle rzeczy do zrobienia... |
|
|
|
Wysłany: Sob 11:23, 21 Cze 2014
|
Aiko, tak, oni [dresiarze] mają ogromny sens życia, który ogranicza się do nieodpartej chęci przy*ebania komuś w twarzyczkę, hihi.
Czujesz się inna, bo jeśli tacy ludzie Cię otaczają, to tylko Ty wśród nich jesteś normalna. :d |
|
|