Autor |
Wiadomość |
|
Wysłany: Sob 16:41, 24 Kwi 2010
|
Courtney cały czas jest ta sama.
Po prostu wyłazi jej druga strona, co nie znaczy, że słabsza, czy gorsza.
Po prostu inna. |
|
|
|
Wysłany: Sob 13:25, 24 Kwi 2010
|
tak, nawet na twitterze zaczęła pisać dużymi literami, że WCIAZ JESTEM COURTNEY LOVE KONIEC KROPKA kiedy fani zaczęli się do niej zwracać jako do michelle.
to na pewno coś metaforycznego. czyli że pewnie ze starą courtney love musimy się pożegnać... |
|
|
|
Wysłany: Sob 7:56, 24 Kwi 2010
|
Courtney nie rezygnuje z Love
Artystka, która urodziła się jako Courtney Michelle Harrison, powiedziała w niedawnym wywiadzie dla magazynu NME, że chciałaby zrezygnować ze scenicznego przydomku "Love", ponieważ czuje się nim przytłoczona i zamierza występować jako Courtney Michelle. Rzecznik artystki dementuje te doniesienia wyjaśniając w wywiadzie dla portalu GossipCop, że Love nie planuje zmiany nazwiska. "Nic podobnego. Ta wypowiedź miała charakter metaforyczny", mówi rzecznik gwiazdy.
[onet.pl] |
|
|
|
Wysłany: Pią 21:01, 23 Kwi 2010
|
Tak samo pomyślałam, to faktycznie możliwe. Z Courtney wszystko możliwe |
|
|
|
Wysłany: Pią 20:52, 23 Kwi 2010
|
Aha, i kazała mówić na siebie Courtney Michelle, a nie Courtney Love. Mówiła, że Courtney Love umarła. Może to ją wyrzuciła przez okno. |
|
|
|
Wysłany: Pią 20:14, 23 Kwi 2010
|
Jest jakaś prawda w tym artykule.
Artykuł czytałam najpierw w oryginale i też dokładnie te fragmenty zatrzymały mnie na dłużej, te o skakaniu z okna i o graniu na scenie jako swoistym krzyżowaniu się za każdym fuckin' razem. To jest po części smutne, ale po części właśnie w tym sensie, iż, no, żałosne. Ale jak promo to promo. Niech promuje co tam ma promować.
W oryginale oczywiście czyta się to lepiej, trochę 'neutralniej' |
|
|
|
Wysłany: Pią 19:20, 23 Kwi 2010
|
E tam. Nie zabiłaby się. Ona NIE MOŻE się zabić.
Ale współczuję jej. |
|
|
|
Wysłany: Pią 19:03, 23 Kwi 2010
|
http://www.pudelek.pl/artykul/24293/chcialam_sie_zabic_2_tygodnie_temu/
nom uhm, nie wiem jak to w tym NME było, bo wiadomo jak z moim angielskim jest. jednak jak zwykle chyba trochę pudelkowej nadinterpretacji. I niedobrze mi się robi czytając po raz kolejny wstęp typu:
Świat Courtney Love w ostatnich miesiącach runął w gruzach. Piosenkarka straciła wszystkie oszczędności, jej rodzona córka się jej wyrzekła i sądownie zabroniła jej zbliżać się do siebie.
No jak już to kilkunastu, chyba że o czymś nie wiem i czas w ogóle nie płynie...
Jak dla mnie to nic nowego (wiem, że to brzmi okrutnie), bo nie raz mówiła o próbach samobójczych. Myślę, ze Courtney przez te 47 lat nadal nie wyleczyła się z kompleksu i po prostu ma tę autodestrukcyjną duszę... czego jej nie zazdroszczę, ale w pełni rozumiem.
A poza tym w NME mówiła, że porzuciła Kook. Szkoda, lubiłam bardzo... inspirowało mnie w pewnym sensie. |
|
|