Autor Wiadomość
blackoleander
PostWysłany: Nie 12:26, 13 Cze 2010

Dobra, ale to w new temat, nie?
Babydoll
PostWysłany: Nie 11:47, 13 Cze 2010

No, 666 też uwielbiam, ale to była jednak druga jaką słyszałam, no i wolę RR. Poza tym The Heartless jest sto razy lepsze na demówce, po ch*j nagrywali od nowa? Anyway, The Beginning of the End i Our Diabolikal Rapture to mmm <3

A może stworzymy listę greatest EPs /demos ever? *myśli* Mam już pierwsze 3 miejsca w głowie.
blackoleander
PostWysłany: Nie 11:35, 13 Cze 2010

No, ja właśnie chciałam dodać jeszcze do mojej piątki, szóstkę - HIM - ale nie Razorblade, bo dla mnie to już psucie - tylko,

Greatest Lovesongs Vol. 666
Babydoll
PostWysłany: Nie 9:50, 13 Cze 2010

WHY THE HELL nie dałam w pierwszej dziesiątce Razorblade Romance HIMa? wtf Kocham tę płytę <3
V
PostWysłany: Czw 16:38, 10 Cze 2010

Trzeba by zaktualizować. Chociaż... na tę chwilę osobiście wolę poznawać NOWĄ muzykę niż wspominać starą...
burlleska
PostWysłany: Wto 19:01, 08 Cze 2010

o ładnie, chętnie zobaczę resztę!
ja się ostatnio zastanawiałam nad tym top10 i na pewno w 50-60% jest inne od tego, co pisałam. może zapostuję kiedyś.
blackoleander
PostWysłany: Wto 18:18, 08 Cze 2010

Ale spróbowałam ; ).

1. The Doors - The Doors

Jednych z moich naj.zespołów jest The Doors. Dlatego daję ich debiut album, bo uważam za najlepszy, najbardziej mnie wzrusza. Jest on najbardziej chwytliwy, następne albumy były już bardziej rozlazłe, bardziej pokazywały schizy Jima, niż jego zdolności muzyczne. Wolę jego wiersze poczytać, niż słuchać tych kolejnych alb., bo przynajmniej coś zrozumiem.

Tą płytę najlepiej znam i najczęściej słucham.



2. Nine Inch Nails - The Fragile


Ma ładną okładkę, minimalistyczną, jak to u NIN bywa, ale jakąś ma w sobie klasę. Dziwne dźwięki. Ma swój bardzo unikatowy styl. Takiej drugiej płyty nie słuchałam - za każdym razem mnie kręci. Można do tego potańczyć, popłakać, poseksić, pośmiac się, headbanging, porzygać. Trent gra sobie na fortepianinku, klawisze piękne. Jest energia i ładny smęt. Bardzo lubię "Just Like You Imagined".

Trochę niżej stawiam Pretty Hate Machine i The Downward Spiral - mają kawałki o niebo i piekło lepsze, niż cała Fragile, ale jednak biorąc pod uwagę całe te albumy, to Fragile wygrywa jak dla mnie. Trochę bardziej oniryczna, tamte bardziej jadą industrialem, takim starym bitem z lat 80. i Trent źle wrzeszczy, ma zatkany nos i suche gardło.

Teledysk do 'Starfuckers' jest piękny, na pewno go znacie, na pewno też się trochę wkurzacie widząc jak Trent pierze Courtney w swoich brudach.
W końcowych momentach mam kisiel w gaciach, kiedy Manson osuwa się na czerwonej kanapie limuzyny.



3. HAHAHAHAHA.
Devil
Hole - Live Through This

po prostu - tutaj Courtney jest cała sobą. I wrzaśnie i zawyje i ułoży ciekawe melodie. Drugą moją ulubioną płytą jest Pretty on The Inside, zawsze się zastanawiam, którą wolę, która lepsza.

I dla mnie lepsza jest Live".

Tu jest wszystko, z czym kojarzy mi się Courtney, niepowtarzalny Violet. Violet jest tak prosty i łatwy technicznie, a jednocześnie tak trudny do powtórzenia. Tutaj jest cały styl Hole. W tej piosence. Ona najbardziej wzursza, teledysk najbardziej oddaje emocje z jakich składa się Court, to jest cała ona.
To jest całe Hole.

A okładka? Czy to jest prawdziwa Miss? Czy to Barbie z dziurą?

Jak te małe dziewczynki się cieszą i nakładają na głowę te korony podniesione z bruku przez Courtney.

Panna Młoda na starej kliszy, na księżycu.

Kurczę, Florence, pozdrawiam.

It's so awful.
So pretty.



4. Sneaker Pimps - Bloodsport

Oczywiście - teledysk do Bloodsport sprawił, że zwróciłam na nich uwagę.
Chciałabym sobie zakupić tą płytę. Oczywiście nie ma jak. Oh, hehehe.

Okładka mi się jakos specjalnie nie podoba.

Za to muza mnie podnieca, najbardziej lubię Grazes. To jedyna płyta tego zespołu, którą przesłuchałam.

Bardzo lubię teksty, śpiew Cornera - oh my goth.




5. Marilyn Manson - na prawdę, nie mogę się zdecydować. Czy Mechanical Animals, czy Antichrist Superstar.

Obydwie okładki są równie dobre. Otwierasz i - jest tajemnica. Jest jakis niepokój. Odwracanie okładki, oryginalny turpizm i Charles Monroe. Nie to, co w nowych okładkach Mańka. Tam jest tylko Heart Shaped Glasses np., i to cała piękna filozofia. Jak dla mnie to pogubił się antychryst. Albo jesteśmy antychrystem, albo lubimy tylko okulary w kształcie serca i d...pę Evan Rachel Wood.

Gdzieś przeczytałam, że 'Mechanical Animals jest najgorzym albumem Mansona. Oceniali to fani mrocznego metalu, i to chyba nu-metalu w stronę Linkin Park. Goth, przecież właśnie o to chodziło - aby sięgnąć po glam, popelinę, cukierkowy rock, lata 70, futro-pantera i buty Bowiego. Zaćpane Hollywood i ekstrawertyczny minimalizm. Nie był czarny i było mało krwi - to był ten błąd, Manson. Dlatego dzieci Cię pojechały. swietne było dodanie tych chórków z tą babką od Madonny, dziwy-divy. Cukierek - lsd. Coma robot.

A Antichrist to też magia. Nie chce mi się pisać. Lubię ten brud, to było coś nowego, chba jednak bardziej mnie przekonuje Antichrist, był bardziej autentyczny od Mechanical.

okładkę już macie.

______________________________________________________________________

połowa jest. dokończę jutro, pojutrze, muszę iść, nie mam kompa.
blackoleander
PostWysłany: Wto 17:27, 08 Cze 2010

Ja chyba nie mam takiej listy.............
Jak lubię cały zespół to trudno jest mi wybrać jakiś album.
A raczej pojedynczych albumów jakiegoś zespołu nie lubię i nie bedzie to mój ulubiony, no bo przecież zespołu nie kocham, więc...
nie mam ulubionych al.
Babydoll
PostWysłany: Wto 16:52, 08 Cze 2010

Moja też pewnie uległaby modyfikacji. Na pewno wrzuciłabym Acid Bath ASF, coś Joy Division też. Ogólnie te 10 pozycji to strasznie mało jest Ekhm
V
PostWysłany: Wto 16:34, 08 Cze 2010

To sobie przejrzałam nasze listy zacne ;p Osobiście u mnie byłaby już całkiem inna!
Panna Migotka
PostWysłany: Nie 9:16, 06 Wrz 2009

Muszę powiedzieć, że wszystkie płyty które zaprezentowałyście mi się podobają. Smile
Bardziej lub mniej ale szacunek mam.



Ok, czas na moją listę.
Ciężko będzie, bo nie mam czegoś takiego jak ulubione płyty. Są płyty, które lubię słuchać w danych okolicznościach. Po za tym znam już (nie chwaląc się) trochę tego i tamtego i naprawdę HARD wybierać 10 ulubionych.

Mam tu 10 płyt jakichś tam ważnych dla mnie, ale bez listy. Powiedzmy 10 równoległych numerów pierwszych. Wink



Cocteau Twins - Garlands


Joy Division - Unknown Preasures



Pink Floyd - The Animals
(nie jest to moja ulubiona płyta Pink Floyd, gdyż po prostu, nie
mam ulubionej płyty Pink Floyd. Ale chciałam coś zaprezentować Floydów)


The Velvet Underground & Nico


Hole - Live Through This ^^

David Bowie - Low


Public Image Limited - First Issue


Bikini Kill - Pussy Whipped


Cabaret Voltaire - Micro-Phonies


Sonic Youth - Evol
Delirium
PostWysłany: Wto 21:53, 01 Wrz 2009

1/ Alice In Chains - Dirt


Ta płyta mnie zabiła, powaliła na kolana. Umarłam i narodziłam się na nowo, z dużo lepszym gustem muzycznym. Majstersztyk i tyle. Chociaż nie każdy potrafi pokochać ten klimat.


2/ Led Zeppelin - IV


Klasyka klasyki. Uwielbiam. Rozpływam się przy tych kawałkach. Są wieczne. Zawsze genialne.

3/ NIN - Pretty Hate Machine


Bo od tego wszystko się zaczęło. Czyli dokładnie od początku. Na dodatek gdy pomyślę że jeden człowiek, stworzył coś takiego ! Szok.

4/ Mötley Crüe – Shout At The Devil


Czysty glam ! Coś co mnie cholernie zaintrygowało. Od tego chyba zaczęła się moja miłość do tego typu muzyki. Niesamowite. Te gitary. I show w roli głównej.

5/ Mad Season - Above


Klimat z jakim nigdy się nie spotkałam. Nieraz ryczałam przy jakiejś piosence. Strasznie mnie to rusza. Ten niesamowity głos Layne'a. Jeszcze bardziej dołujący, o ile to w ogóle możliwe.

6/ Guns N' Roses - Apetite for Destruction



Tytuł doskonale oddaje charakter tej płyty. Czyli cały ten gitarowy rozpier... który dostajemy. Uwieeelbiam !

7/ A Perfect Circle - Thirteen Step


Niezwykły trzynasty krok. Urzekła mnie ta płyta całkowicie. Zaczarowała.

8/ Marilyn Manson - Portrait of an American Family


Kocham tą płytę. Po prostu. Kawałki jak "Dope Hat" czy "Lunchbox" jak dla mnie mówią same za siebię.

9/ Tool - Undertow



Nie wiem czy to na pewno jest moja ulubiona płyta Toola. Ale jedyne co przyszło mi do głowy kiedy odpakowałam tą płytę i przesłuchałam to "it's so fuckin' creepy". Wiem natomiast że nigdy wcześniej nie słyszałam by ktoś śpiewał w TEN sposób. Doskonale pamiętam jakie zrobiła na mnie wrażenie jedna z piosenek Toola, kiedy poraz pierwszy usłyszałam ją w radiu.


10/ Tori Amos - From the Choirgirl Hotel


Kolejna płyta która mnie zaczarowała.
burlleska
PostWysłany: Wto 15:28, 01 Wrz 2009

Ja mam za dużo płyt, które lubię, za mało, które uwielbiam, dlatego tak często zmienia mi się ten ranking.

1) Sonic Youth - Goo (1990)


To chyba moja pierwsza poważniejsza płyta, która wywróciła mój gust muzyczny do góry nogami. Zaczęłam poszukiwać, wsłuchiwać się, angażować, odkryłam, ze istnieje inna muzyka niż dawkowana nam przez komercyjne radia. Mimo, że ostatnio niewiele jej słucham, to na pewno warto zaznaczyć.

2) Goo Goo Dolls - Superstar Car Wash (1993)

Natomiast tutaj mam do czynienia z taką old-schoolową alternatywą, takie garażowe zespoły, które po lekcjach spotykały się i tworzyły kopiącą w dupę muzykę inspirowaną punk rockiem lat 70.. Rozumiecie- gitara, gitara, gitara.

3) The Replacements - Tim (1985)

Cholera, nie potrafię wybrać mojego ulubionego albumu Matsów. Tak myślałam i myślałam i myślałam... No i zdecydowałam, że najbardziej wielbię "Tim", w całości przemawia. Pokazuje jak młody collegowy zespół przeradza się w weterana lat 80 w muzyce undergroundowej.

4) Amanda Palmer - Who Killed Amanda Palmer (2008)

Momentami jest to dla mnie ciekawsze niż Dresdeni. Mogę zapętlać ten album i słuchać cały czas, Dresden czasami męczy. Tu jest idealnie z każdą pieśnią, u Dresden czasami parę odpada podczas słuchania. AMANDA fucking PALMER

5) The Cooper Temple Clause - Kick Up The Fire And Let The Flames Break Loose (2003)

To jest takie moje prywatne Radiohead. Czyli alternatywno-eksperymentalne dzieło, niewiele z kim się tym dzielę. Apokalipsa, jesień, przy tym da się płakać. Do dzisiaj nie wiem co przedstawia okładka. Very Happy

6) The English Beat - I Just Can't Stop It (1980)


Jezu, nic lepiej nie poprawia humoru. Takie amerykańskie pląsające ska. Kojarzy mi się z młodością, świeżością, paleniem trwawy za budynkiem collage'u. Sory, ze ja tak z tymi collegami, no ale lubię tę atmosferę lat 80/90 wśród młodych ludzi, nie rozumiem tego odczucia we mnie.

7) The Clash - London Calling (1979)


Tak samo z Clash, no nie umiem wybrać ulubionej. Ale wiem, ze muszę ich uwzględnić, bo oni zmienili mój pogląd na muzykę, na życie, na człowieka, na sprawy ważne. Songwritersko ta płyta jest tak silna, a to dopiero ich 3. Rój piosenek od których nie możesz się oderwać. Masa gatunków, od popu, przez punk po reggae. Najważniejszy album, najważniejszy zespół.

Cool Bad Brains - I Against I (1986)

Ta płyta nauczyła mnie słuchać hardcore, hardcore punku, jestem do niej bardzo przywiązana. Melodia połączona z agresją gitar i otoczką tworzoną przez rastafran (jeny, jak odmienia się to słowo?).

9) Television - Marquee Moon (1977)


Płyta zamyka stawkę. Uczę się słuchać jeszcze wnikliwiej, szukać czegoś lepszego i lepszego i lepszego, swojego, unikatowego.

10) Hole - Live Through This (1994)


Miałam nie dawać Hole, ale jak zobaczyłam, że mam lukę w postaci płyty #10, postanowiłam że czemu nie, ten album jest ze mną od długiego czasu, nieśmiertelny, niezniszczalny, kawał życia.
Babydoll
PostWysłany: Pon 21:45, 31 Sie 2009

Ok, urodziłam:

1. Tool - „Aenima” (1996) - za wszystko, za każdy pojedynczy odgłos... ta płyta zmieniła mnie i całe moje wyobrażenie o muzyce.


2. Yeah Yeah Yeahs - „Fever To Tell” (2003) - drugiej płyty z TAKĄ energią i szczerością nie ma w całym kosmosie, nie ma po prostu.


3. Marilyn Manson - „Antichrist Superstar” (1996) - zgrzyt, upadek, rozkład... ten album był moją biblią.


4. IAMX - „Kiss + Swallow” (2004) - najseksowniejsza płyta ever.


5. A Perfect Circle - „Thirteenth Step” (2003) - za klimat, za ciszę...


6. Nick Cave and the Bad Seeds - „Tender Prey” (1988) - to co tworzy ten człowiek, to jest jakaś bajka... jedna z najbardziej inspirujących rzeczy, jakie słyszałam.


7. KMFDM - „Adios” (1999) - tak pięknie napierdalać potrafią tylko oni.


8. The Sisters of Mercy - „First and Last and Always” (1985) - ah, te teksty, ten klimat, jak z magnetofonowej kasety... i głos Eldritch'a...


9. The Cure - „Pornography” (1982) - za ból i łzy.


10. The Dresden Dolls - „Yes, Virginia...” (2006) - bo Lalki są jedyne w swoim rodzaju, i nie wyobrażam sobie życia bez tego pianina.


Love Love Love

PS. Nie zamieściłam tego co oczywiste, czyli "Pretty on the Inside" Wink
burlleska
PostWysłany: Pon 15:43, 31 Sie 2009

ej, no ja myśle, że 10 ulubionych, bo od list wszech czasów jest Rolling Stone.

ja się jeszcze zastanowię. bo u mnie to tak się często zmienia, że szok.

piękne te okładki V. niewiele znam z tego Sad

Powered by phpBB and Ad Infinitum v1.03