Autor |
Wiadomość |
|
Wysłany: Wto 20:09, 07 Maj 2013
|
Miss, sweetaśne! A ja znalazłam coś takiego
|
|
|
|
Wysłany: Śro 15:22, 03 Kwi 2013
|
nie wiem czemu wstawiam to ale strasznie mi się podoba
|
|
|
|
Wysłany: Nie 13:02, 11 Gru 2011
|
Dobry chłopiec!
BTW, nadal nie obejrzałam Insygniów Śmierci. ^^ |
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Nie 9:42, 28 Sie 2011
|
Łahahaha!!! Umieram! |
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Pią 10:02, 05 Sie 2011
|
heheh ; D |
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Nie 23:49, 17 Lip 2011
|
A czy Was też oczarował SMOK z Gringotta? Te efekty były piorunujące jak dla mnie. Całą tę sekwencję pożerałam wzrokiem. Tak samo jak broniące Hogwartu posągi, to było naprawdę piękne.
Przypomniała mi się też ostatnia scena - kiedy nasza trójka trzyma się za ręce... Ładna była. I w ogóle zauważyłam, że do twórców dotarł fakt, iż w pewnych chwilach cisza powie więcej niż słowa i wreszcie poświęcili tej ciszy sporo ekranowego czasu: milczący Snape na początku czy milczący Harry, gdy dowiedział się, że musi zginąć, było jeszcze parę takich momentów. Dzięki temu te sceny nabrały jakiejś takiej głębi, stały się bardziej wymowne i nie sprawiały wrażenia zrobionych na szybko.
Ludzie w komentarzach narzekają, że za mało bitwy w Hogwarcie, za mało śmierci, za mało krwi. Rzeczywiście, mogliby pokazać więcej walczących nauczycieli i więcej ginących ludzi (może lepiej oddałoby to wagę tego wszystkiego), ale moim zdaniem zrobili to tak akurat. Bez sensu byłoby na przykład pokazywanie śmierci Freda oraz Lupina i Tonks, a potem jeszcze pokazywanie jak wszyscy ich opłakują, moim zdaniem byłaby to strata czasu. Nie lubię takiego przesadnego rozbuchania i pompatyczności, więc mi się się takie 'oszczędne' rozwiązanie spodobało. I tak się popłakałam.
***
Delirium, a jak tam Twoje wrażenia? Przeglądałam dziś cały ten wątek i przypomniałam sobie, jak kiedyś pisałyśmy o ostatniej części - że będziemy płakać, że mamy nadzieję na godne pokazanie śmierci Severusa... No więc jeżeli o mnie chodzi to mogę odhaczyć i jedno i drugie, a Ty? |
|
|
|
Wysłany: Nie 17:17, 17 Lip 2011
|
Aż trzy zakończenia? Wow.
Czytałam też, że zmiana wyglądu, to jak dorósł aktor grający Nevilla uznano za najbardziej spektakularną zmianę podczas kręcenia filmów.
W sumie racja, wyprzystojniał |
|
|
|
Wysłany: Nie 12:08, 17 Lip 2011
|
Czytałam komentarze na filmwebie i jest trochę tych pozmienianych fragmentów, które jednak, w odniesieniu do całości, nie mają większego znaczenia, dlatego wcale nie bolały, kiedy się to oglądało. Najznaczniejsze to chyba brak tłumów podczas walki H z V, w filmie Harry nie naprawia swojej różdżki ani nie odkłada czarnej różdżki do grobu Dumbledore'a (generalnie rzeczywiście dość słabe to było z tym złamaniem jej). I jeszcze trochę tego jest.
Kurde, ale nie pamiętam, jak to było z Malfoyami w książce (czy to było w ogóle wyjaśnione, co się z nimi działo podczas bitwy? jezu, nie pamiętam). Czytałam gdzieś, że są trzy różne zakończenia ich wątku w filmie, może będą dostępne w wersji Ultimate albo w jakichś dodatkach do DVD czy coś... |
|
|
|
Wysłany: Sob 21:43, 16 Lip 2011
|
Neville był najlepszy xD KOCHAM GOOO W TEJ CZĘŚCI! KOOOOCHAM!!
Ajj no ale nie pokazali go już jako nauczyciela ale i tak go kocham. |
|
|
|
Wysłany: Sob 18:33, 16 Lip 2011
|
Ano właśnie też zastanawiałam się z koleżanką, że to nie miały być łzy.
Chwila.
"Z jego ust, uszu i oczu wydobywało się coś srebrzystoszarego [...]"
"Przeniósł różdżką srebrzystą substancję do butelki."
Zauważyłyście, że dużo kwestii było oryginalnych, taki jak w książce? Nie wiem jak to było w poprzednich filmach, bo wtedy nie czytałam ponownie.
Tekst McGonagall: "Zawsze o tym marzyłam!" rozwalił mnie.
Ja się jeszcze zastanawiam czy w książce, w Pokoju Życzeń, gdy Harry szukał diademu, koleś od Malfoya spadł? XD Bo nie przypominam sobie, czy umarł czy nie. Rozbawiła mnie scena, gdy ten koleś (nie mam pojęcia, jak się nazywa) machał tą róźdżką, a tam ciągle ogień z niej wychodził. To było genialne
Muszelkę też sobie inaczej wyobrażałam. Wiecie, położona na skale, z którą zderzają się morskie fale. A tu zwykła chatka na plaży.
Opowieść Heleny Ravenclaw też mogłaby być trochę dłuższa. Nie wspomniano o zajściu z Krwawym Baronem itd.
Powiedzcie mi, bo już nie pamiętam - czy w pierwszej części była wspomniana książka pisana przez Ritę Skeeter, o Albusie?
Kocham muzykę z filmu, naprawdę.
Kamień Wskrzeszenia był dla mnie zbyt perfekcyjny. Wyobrażałam go sobie nako zwykły kamień.
To na razie tyle ode mnie, może coś jeszcze mi się przypomni. |
|
|
|
Wysłany: Sob 18:04, 16 Lip 2011
|
JEEEZU!!!
Dziewczyny, może to z powodu podniecenia, które jeszcze czuję, ale... Ten film był niemal DOSKONAŁY! Mimo że wychodząc z kina wiedziałam, że po raz ostatni słyszę ten znany muzyczny motyw, byłam przeszczęśliwa. Tak jakby wreszcie ziściły się moje marzenia o tym, jak powinna wyglądać ekranizacja Pottera.
Chyba po raz pierwszy nie mam się do czego przyczepić. Po prostu nie. I jeszcze nigdy tak bardzo nie chciało mi się cofnąć czasu, by obejrzeć wszystko jeszcze raz.
Od początku do końca w napięciu, nie oderwałam wzroku od ekranu ani na chwilę.
Humor był wtedy, kiedy potrzebny był humor (szczególnie Ron - on jest zajebisty). Akcja była wtedy, kiedy potrzeba była akcja. Wszystko ze sobą grało.
I to wszystko takie... Takie monumentalne, takie... Nie wiem nawet jak to określić. Epickie. Począwszy od kolorystyki, poprzez scenografie, po efekty specjalne...
Wspaniała muzyka!!!!!!!
Jedno spostrzeżenie - jeszcze nigdy, w żadnej filmowej części, Voldemort nie był tak NAMACALNY, tak... ŻYWY, PRAWDZIWY... GROŹNY. Nie jakaś tam czarna mgiełka, tylko postać z krwi i kości.
Cieszę się również, że tak umiejętnie przedstawili wątek rodziny Malfoyów. Lepiej chyba być nie mogło.
No i najważniejsze: SNAPE. Wreszcie (wreszcie!) oddali mu to, co się mu należało. Co prawda nie pojawiał się na ekranie jakoś bardzo często, za to kiedy już się pojawiał... Magia. Początkowa scena, kiedy już jako dyrektor po prostu stoi w Hogwarcie, w połączeniu z końcową, kiedy Harry rozmawia z synem ('najodważniejszy człowiek jakiego znałem') - wreszcie czuć było, jak bardzo Severus ważny jest dla fabuły, jak ważny w tej całej historii... Ach. Dużo czasu poświęcili wspomnieniom, za co również ogromny plus. No a gra aktorska Rickmana - ja już nie mam słów, żeby wychwalać tego faceta. Mistrzostwo. Jestem tym wszystkim zachwycona.
I wiecie co... Kiedy tak patrzyłam na tę walkę w Hogwarcie, jak te mury rozpierdalały się w pył... Tak mi się jakoś smutno zrobiło, jakbym co najmniej była uczniem tej szkoły. Jezu... Jestem strasznie sentymentalna... Wiecie, w pewnym sensie my wszyscy, oczarowani przez panią Rowling, spędziliśmy w Hogwarcie dużą część naszego życia. Wiecie o co chodzi. Patrzenie na to, jak it all ends, chwytało za serce...
Nie pamiętam już teraz, co z książki przeinaczyli, a czego trzymali się sztywno*, ale dla mnie liczy się jedno - całość wypadła po prostu wspaniale.
Takiego właśnie końca chciałam.
*któraś może ma jakieś spostrzeżenia? Oprócz tego z horkruksem, o czym pisała human, nie zauważyłam żadnych istotnych przeinaczeń (ale książkę czytałam dawno, więc...). Wydaje mi się jeszcze, że Severus nie dawał Harry'emu wspomnień w postaci łez, nie? |
|
|
|
Wysłany: Sob 16:45, 16 Lip 2011
|
Mi również film się podobał, choć jak zawsze mam zastrzeżenia.
Zaskoczyło mnie to, że nakręcili scenę Rona z Hermioną w Komnacie Tajemnic. Co prawda w książce była o tym tylko wzmianka, gdy już zniszczyli horkruks i powiedzieli o tym Harry'emu, a tu masz. Pocałunek - genialne.
3D nie było takie złe, myślałam, że będzie gorzej. Napisy się dobrze czytało. Przeszkadzały mi jedynie okulary, które co chwilę spadały. |
|
|