|
Wysłany: Pią 21:27, 05 Kwi 2013
|
Najpierw babka mówi, że się przytulą, bo miały małą przygodę razem (nie doszukiwać się podtekstów )
Potem pierdzielą, że ładnie wyglądają, Courtney dziękuje tej babce, że jej poprawiła makijaż.
Następnie prowadząca mówi, że jutro mija 19. rocznica śmierci męża Courtney i pyta, co pamięta o Kurcie z tamtego czasu.
Tu nie zrozumiałam wszystkiego, ale Court mówi, że był czas na smutek, ale że chce żyć jak najdłużej się da, widzieć się z córką, mieć wnuki i prawnuki. Potem coś o fajkach, nie wiem, chce rzucić? Nie wiem. Chyba, że palenie to jej aktualnie ostatnia wada.
Potem prowadząca nawiązuje do wad, coś gada o 1995, a w końcu pyta, czy teraz Courtney jest czysta, a ona odpowiada, że tak.
Następnie prowadząca wspomina, jak przeprowadzała z Court wywiad w '95 i pytała, jak się czuje jako matka. I puszcza fragment tego wywiadu. Pyta na nim Courtney, czy uważa się za dobrą matkę. Court odpowiada, że jest świetną matką. Następnie pyta, czy bierze narkotyki przy dziecku. Court mówi "Co za pytanie", przewraca oczami i zaprzecza. Prezenterka mówi "Courtney, wiesz, że ludzie tak o tobie mówią". Następnie pyta, czy czuje się dobrze, C. odpowiada z uśmiechem, że nie. Koniec wywiadu z '95.
Courtney dostaje załamki, że była wtedy rozmemłana, wszyscy się śmieją. Potem tłumaczy, że dorastała bez telewizji, nie wiedziała, że ta Barbara (prowadząca) jest taka sławna i wszyscy u niej beczą w programie. Teraz nie zrozumiałam, ale chyba się tłumaczyła za tamten wywiad.
Potem czarna gratuluje Court, że się podniosła z tego wszystkiego i że ma świetną kolekcję ciuchów w stylu kalifornijskiego grunge'u, Courtney mówi, że może trochę jest kalifornijsko-grunge'owa, na to ruda dodaje, że można to wytłumaczyć bałaganiarstwem Court i wszyscy się śmieją. Potem pitolenie o tych kolekcjach, a Court coś tam mówi, że to dość kontrowersyjne, bo chyba jej ciuchy kosztują teraz 4 tys. dolarów, a ona się w latach 90. ubierała za 2 dolce.
Potem prowadząca pyta jak się mają jej relacje z córką. Court odpowiada, że dobrze, piszą dużo emaili, ale się nie widują. Frances jest teraz w L.A. Court mówi, że jej największym życzeniem dla córki jest, oprócz bycia szczęśliwym, to to, żeby poszła do college'u. Nieważne do jakiego, byle do jakiegoś poszła.
Potem blondyna przedstawia wystawę jej sztuki i pyta, odkąd tworzy. Court odpowiada, że tworzy od dziecka i jej matka wysłała ją do szkoły artystycznej w San Francisco. Mówi, że jej się tam nawet podobało, ale nie nauczyła się absolutnie niczego. Kiedy nie zajmowała się akurat zespołem, to często rysowała. I chyba, że ma teraz wystawę w muzeum jakimśtam.
Na koniec się żegnają i życzą sobie wszystkiego dobrego. |
|