Forum C O U R T N E Y H O L E Strona Główna
Autor Wiadomość
<   SZEPTANINA / muzyka   ~   PJ Harvey
Babydoll
PostWysłany: Pon 13:50, 28 Kwi 2008 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Niesamowite teksty. Niesamowity głos. Niesamowita osobowość. Co o niej sądzicie?

PS. W nowym Teraz Rocku jest wkładka o PJ Smile


Ostatnio zmieniony przez Babydoll dnia Pon 13:50, 28 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Migotka
PostWysłany: Pon 19:41, 28 Kwi 2008 
sonic nurse

Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sex Shop


Nie kupuję już "Teraz Rocka" od hohoho a może i dłużej.
Wkładka z PJ? To fajnie. A na okładce Panic! At The Disco. Very Happy

Uwielbiam muzykę PJ Harvey, ale jeśli chodzi o nią samą to... ma coś takiego w sobie co mnie odpycha. Uhh Nie chodzi mi o jej wygląd, po prostu nieraz czytając wywiady z nią... nie do końca mi się podoba to co mówi. Ekhm Ale to moje osobiste odczucie.


Ostatnio zmieniony przez Panna Migotka dnia Wto 9:52, 29 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Pon 21:52, 28 Kwi 2008 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Na okładce Serj Tankian Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Migotka
PostWysłany: Wto 9:58, 29 Kwi 2008 
sonic nurse

Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sex Shop


Nie wiedziałam kto jest na okładce. Wink Ale wiem, że TR stać na takie zagrania: w środku o Sonic Youth, a na okładce Blink 182. wtf
TR jest za mało opiniotwórczy: piszą o wszystkim i nawet nie stać ich na krytykę. Nie podoba mi się to. Baaad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Wto 9:59, 29 Kwi 2008 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Co do tego to zgadzam się. Nie nazwą gówna gównem tylko alternatywą Roll
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Migotka
PostWysłany: Wto 10:22, 29 Kwi 2008 
sonic nurse

Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sex Shop


To też zalezy kto pisze, bo jest tam kilku recenzentów, którzy się znają... trochę. Wink Najgorszy jest ten Koziczyński, nie znoszę go! Pisze śmiesznie, fakt, ale kompletnie się nie zna. Uhh Każdy ma swój gust, ok, ale on ewidentnie przegina!! Sorry: 5/5 gwiazdek dla Good Charlotte albo rzeczonego Panic At The Disco????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Wto 12:13, 29 Kwi 2008 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Ta, czytałam tę recenzję. Też się zdziwiłam i któryś z nich to chyba w dodatku był album miesiąca Ekhm Cóż, chyba pogoń za czytelnikami decyduje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Migotka
PostWysłany: Wto 14:22, 29 Kwi 2008 
sonic nurse

Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sex Shop


Oni chyba powinni sobie podwyższyć punktację, tak jak kiedyś w "Tylko Rocku" mieli 10. Bo tak to arcydzieła dostają 5 i takie właśnie Blinki. Sad

Ale mieliśmy gadać o PJ Harvey. U mnie się zaczęło od "Stories From The City..." Nie ma co, do PJ trzeba dojrzeć. To nie jest taka łatwa muzyka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Wto 20:39, 29 Kwi 2008 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Prawda, nie jest. Trzeba zrozumieć teksty, zczaić ten klimat.
Jej głos jest dla mnie magiczny, sama nie wiem dlaczego.
A od czego się zaczęło... Nie pamiętam... Pewnie jakiś teledysk na MTV2... Do tej pory moim ulubionym kawałkiem jest "Angelene".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Panna Migotka
PostWysłany: Śro 9:31, 30 Kwi 2008 
sonic nurse

Dołączył: 24 Sty 2008
Posty: 1406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sex Shop


A ja nie umiem się zdecydować. Prawdopodobnie nie mam takiego. Polly natrzaskała tyle płyt, że nawet ulubioną płytę trudno byłoby mi wskazać. Ekhm

To może teraz nasze ulubione teledyski!

The Letter
[link widoczny dla zalogowanych]

This Is Love (teledysk dzięki któremu ją poznałam)
[link widoczny dla zalogowanych]

Down By The Water
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Panna Migotka dnia Wto 11:00, 27 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Wto 10:24, 27 Maj 2008 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


z Onetu:

Warszawska żyrafa i historie z zaświatów
Rozmowa z PJ Harvey

PJ Harvey podczas warszawskiego koncertu potwierdziła, ze jest jedną z największych scenicznych osobowości współczesnego rocka. I choć na scenie pojawiła się sama – hałasując na gitarze, śpiewając przy pianinie lub obsługując elektroniczne zabawki – jej głos, charyzma i dziewczęcy urok zaczarowały publiczność zgromadzoną w Sali Kongresowej.
Tuż przed występem zgodziła się opowiedzieć o najnowszej płycie "White Chalk" i swej pierwszej podróży do Polski, jeszcze w czasach "żelaznej kurtyny".

Czy to prawda, że po raz pierwszy byłaś w Polsce pod koniec lat 80.?

Tak, to było strasznie dawno temu - miałam jakieś 17 czy 18 lat. Jeśli dobrze pamiętam - minęło chyba dwadzieścia jeden lat. Nie do wiary! Grałam wówczas na saksofonie i na gitarze w grupie Johna Parisha – Automatic Dlamini. I tak się złożyło, ze wyruszyliśmy w niemal miesięczną trasę pod dawnych Niemczech Wschodnich i Polsce. To były moje pierwsze kroki na scenie i cieszyłam się ogromnie na to tournee. Do Polski jechaliśmy trochę w ciemno – naszym jedynym kontaktem był daleka kuzynka Johna Parisha, który mieszkała w Warszawie. To ona załatwiła kilka koncertów i u niej mieliśmy spać. Niestety, okazało się, że niemal wszystkie nasze występy w ostatniej chwili odwołano - chyba nikt nie chciał nas słuchać – więc zamiast siedzieć bezczynnie, wynajęliśmy studio i nagraliśmy tu płytę. Nazwaliśmy ją "Giraffe in Warszawa", bo ktoś z nas zrobił wówczas w warszawskim zoo dziwne zdjęcia wielkiego oka żyrafy. Ten tytuł wydał nam się osobliwy i zabawny.

Czyli powrót do Warszawy to dla Ciebie podróż sentymentalna?

Przez dwadzieścia lat mnóstwo się tu zmieniło. A ja mam bardzo słabą pamięć i szczerze mówiąc niewiele miejsc z tamtego czasu rozpoznaję. Niektóre wspomnienia dziś jednak do mnie wróciły, kiedy rano poszłam na mały spacer. Próbowałam znaleźć Muzeum Historii Warszawy. Nie to poświęcone Powstaniu, tylko inne: miejskie. Poszłam jednak w złym kierunku i trochę pobłądziłam. I nagle wyszłam spomiędzy dość nowoczesnych bloków, z ruchliwej ulicy, prosto między kompletnie opuszczone i zrujnowane budynki. Te kontrasty pamiętam z poprzedniej wizyty, choć przecież teraz to dużo bardziej nowoczesne miasto.

We wkładce do poprzedniego krążka "Uh Huh, Her" znalazła się Twoja notatka: "Znaczenie mają jedynie głos i opowieść". Czy nowa formułą występów – bez zespołu, solo na scenie – to właśnie próba oczyszczenia przekazu z wszystkich możliwych kontekstów? I zmuszenia słuchaczy, by skoncentrowali się na tym, co najbardziej esencjonalne?

To stało się dość naturalnie. Już od wielu, wielu lat myślałam o tym, by występować samodzielnie, bez zespołu. Wcześniej jednak zdawało mi się, że nie mam odpowiedniego repertuaru. Dopiero po "White Chalk" poczułam, że to właściwe piosenki i znalazłam siłę, by wykonywać je zupełnie sama. Myślę, że te kompozycje wymagają szczególnej koncentracji, bo jest w nich mnóstwo ciszy. Dlatego każda nuta, każde słowo znaczy więcej. I tak naprawdę dopiero nagrywając ostatni album i grając samotnie na scenie, zrozumiałam ile znaczy mój głos. Bo gdy masz do dyspozycji tylko dwa instrumenty – ten, na którym akurat grasz i głos – wokół powstaje pusta przestrzeń. Dzięki temu mój przekaz jest bardziej intensywny.

Na "White Chalk" śpiewasz nieco inaczej niż wcześniej, a gdy sięgasz wysokich tonów, Twój głos dochodzi jakby z zaświatów. Mam wrażenie, ze cały ten album to swego rodzaju "ghost stories", jak z opowiadań Edgara Allana Poe czy Dylana Thomasa.

To wielki komplement, bo naprawdę obu tych pisarzy uwielbiam. Cieszę się, że tak mówisz, bo ja podobnie odbieram tę płytę. W zamierzeniu to miały być opowieści kogoś, kto żyje jakby w innym wymiarze, w świecie bajek, opowieści o duchach, historii z dawnych czasów. Ma klucz do innego wszechświata. "White Chalk" niewiele ma wspólnego ze współczesnymi realiami.

PJ Harvey podczas warszawskiego koncertu potwierdziła, ze jest jedną z największych scenicznych osobowości współczesnego rocka. I choć na scenie pojawiła się sama – hałasując na gitarze, śpiewając przy pianinie lub obsługując elektroniczne zabawki – jej głos, charyzma i dziewczęcy urok zaczarowały publiczność zgromadzoną w Sali Kongresowej.

Wielokrotnie protestowałaś przeciw autobiograficznemu odczytaniu Twoich tekstów, podkreślając, że w piosenkach wcielasz się w różne role. Często zmieniasz punkty widzenia, narracje w pierwszej osobie na trzecio-osobową… Czy takie pisanie przychodzi Ci łatwo? I jakie są twoje literackie inspiracje?

Staram się pisać teksty bardzo świadomie. To dla mnie rodzaj gry, żmudnej układanki. Te wszystkie zabiegi, o których mówisz: nie tylko zmiana narracji, ale i przeskoki czasowe, kosztują mnie dużo pracy. Mistrzem tego typu pisania jest Bob Dylan. On w piosenkowej formie osiągnął najwięcej. Mi przychodzi to wciąż z trudnością – szczególnie gdy chcę przekazać głębsze emocje, a do tego pragnę, by tekst brzmiał muzycznie. Wydaje mi się jednak, ze z każdym rokiem udaje mi się coraz lepiej. Wciąż szkolę warsztat, bo taka forma, to cudowny środek, który umożliwia przekazanie czegoś ważnego i równocześnie zachowanie dystansu wobec opowiadanej historii. Oczywiście śpiewanie w pierwszej osobie powoduje, ze piosenka nabiera intensywności. Jednak, często śpiewam o czymś co niekoniecznie mi się przytrafiło i wówczas niejako "wczuwam" się w charakter, który muszę zagrać jak aktorka. Myślę, że potrafię to zrobić. Gdy ma się pewną wrażliwość, możliwe jest przekazania emocji, których nigdy się nie doświadczyło osobiście. Dlatego przy każdej piosence myślę, by były one wiarygodne i trafiły do słuchacza. Chodzi przecież głównie o to, by odbiorca mógł odnaleźć w tekście część swoich doświadczeń i współodczuwać. A właśnie liryka "roli" pozwala, by tekst żył swoim własnym życiem.

Mówiłaś, że gdy uczyłaś się grać na pianinie, przygotowując się do nagrania "White Chalk", wydawało Ci się, ze instrument to szkielet, a klawisze to kości. I zaciekawiło mnie, na ile tworzenie muzyki to dla Ciebie praca intelektu, na ile doświadczenie duchowe, a w jakim stopniu domena zmysłów, pole odczuwania własnej cielesności?

To interesująca kwestia. Mój przypadek może być szczególny, bo nie jestem tylko muzykiem – piszę także teksty. A to wymaga wysiłku intelektu. Zawsze, gdy zabieram się do pracy, sporo czasu zajmuje mi myślenie o tym, co chcę przekazać. Robię taki intelektualny research - szczególnie, gdy chodzi o słowa. To zabiera mi mnóstwo czasu, gromadzę mnóstwo notatek, zadaję sobie wiele pytań. Gdy jednak ten proces się kończy i biorę do ręki instrument albo zaczynam śpiewać, wówczas "wyłączam" intelekt. Pozostają już tylko emocje i moje ciało. To moment doskonałego współdziałania ducha i ciała. Muzyka to jednak głównie duchowe doświadczenie, które pozwala mi oczyścić głowę i równocześnie silnie działa na mnie fizycznie. Jednak przygotowanie do tego objawienia, wymaga wcześniejszej pracy umysłu.

Do Polski przyjechałaś z Marią Mochnacz, która od kilkunastu lat odpowiada za Twoje zdjęcia i klipy. Na ile ważny jest dla ciebie image, a także oprawa plastyczna Twoich płyt i występów?

Studiowałam na uczelni artystycznej i od dzieciństwa interesowałam się sztuką, dlatego zawsze byłam bardzo świadoma związków muzyki i image'u. Wszystko rzecz jasna zaczyna się od muzyki, jednak za każdym razem myślę jak moje piosenki najlepiej zaprezentować Stąd kwestia kreacji, tego jak wyglądam, jest niezwykle istotna. Gdy występuję na scenie, jestem w pewnym stopniu aktorką, a kostium stanowi przecież ważną część przedstawienia. To samo dotyczy okładek czy moich klipów. Chcę, by korespondowały z historiami, które opowiadam. Marią jest moją przyjaciółką i praca z nią daje mi ogromny komfort, bo wiem, ze ona doskonale rozumie, co chcę przekazać. A równocześnie jest gotowa na zmiany, otwarta na poszukiwania i eksperymenty. Zawsze szukam nowych środków wyrazu w muzyce i za każdym razem chcę tez zmieniać sposób w jaki ją przekazuję. Dlatego tak często zmieniam wygląd. Powtarzalność jest nudna i zupełnie mnie nie interesuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delirium
PostWysłany: Śro 9:56, 20 Sie 2008 
miss destruction

Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 2318
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Olympia


Pierwsza piosenka jaką słyszałam PJ Harvey, to była bodajże "Angelene". Zaczarowała mnie w jakiś sposób po prostu. Chwała jej za to Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Śro 19:29, 20 Sie 2008 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Ja tak samo Angelene. Urzekł mnie smutek wyzierający z tego utworu. Typowo kobiecy tekst, a jednak porusza...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Delirium
PostWysłany: Czw 8:36, 21 Sie 2008 
miss destruction

Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 2318
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Olympia


Taak, ta piosenka jest naprawdę kobieca, nie będąc przy tym jakąś banalną płaczliwą pioseneczką. Myślę że to naprawdę trudne napisać tak ładną, poruszającą piosenkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
V
PostWysłany: Pią 10:26, 22 Sie 2008 
vvitchy

Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 2198
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń


Mam jej dyskografię, ale lubię tylko parę piosenek. Chyba po prostu nie mam czasu na więcej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 3
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Forum C O U R T N E Y H O L E Strona Główna  ~  SZEPTANINA / muzyka

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach